~ † ~ Awers ~† ~
-Słodkich snów, moja śliczna Scarlet - odezwał się pełnym troski głosem, delikatnie muskając wargami usta dziewczyny.
Na jej bladej twarzyczce zagościł łagodny uśmiech, po czym zaplotła dłonie na szyi mężczyzny.
-Dobranoc, aniołku - wyszeptała mu na ucho, delikatnie łaskocząc jego skórę swoim melodyjnym głosem.
Chłopak odwzajemnił uśmiech i uwalniając się z objęć ukochanej, ruszył ku wyjściu. Dotykając dłonią metalowej klamki, jeszcze raz odwrócił swój, już nie tak ciepły, wzrok w kierunku Scarlet. Wkrótce zniknął za drzwiami komnaty. Dziewczyna, świadoma tego, iż została sama, zacisnęła dłonie w pięść i przygryzła swoje czerwone wargi tak mocno, że uwolniła z nich strugę krwi. Kropla bordowego płynu ściekła po jej bladym policzku, a następnie dźwięcznie uderzyła o szarą posadzkę.
~ *~ Rewers ~ * ~
Szmer uniósł się nad bladym porankiem. Mieszkańcy królestwa, błąkali się kamiennymi uliczkami, zapominając o codzienności. Ich myśli były wykręcane na różne sposoby, w oczekiwaniu na jakiekolwiek wieści o zaginionej narzeczonej króla Maksymiliana. Ciągle przesłuchiwani przez straż, ciekawscy ludzie poczęli wymyślać na ten temat różne plotki. Jedne mówiły o tym, iż Scarlet - bo tak miała na imię wybranka młodego władcy - została porwana przez łotrów, którzy wkrótce zażądają okupu. Inne, że zginęła z ręki wrogów króla. Fakty jednak były takie, że dwa dni wcześniej, gdy zapadał zmrok, a ciemność rozpraszała tylko srebrna pełnia księżyca, dziewczyna wyszła na spacer po królewskich ogrodach i słuch o niej zaginął. Królewska straż zastrzega się, iż miejsce to było bardzo dobrze strzeżone i istnieje z niego tylko jedno wyjście - przez pałac, w którym przebywało mnóstwo służby i dziewczyna na pewno zostałaby wśród niej zauważona. Dlatego też król zażądał dokładnego przesłuchania pałacowego personelu, zaś za ukrywanie prawdy groził śmiercią. Mimo to, śledztwo zataczało jedno wielkie koło i spoczywało na niczym.
~ *~
Smutek i niecierpliwość malowały się na twarzy młodego władcy, podpierającego się jedną ręką o oparcie złotego tronu. Wokół niego panoszyło się mnóstwo doradców i strażników, nie mających żadnych nowych wieści dotyczących Scarlet. Wszyscy zdawali się zastygnąć w oczekiwaniu. Nagle szmer w sali tronowej, zakłóciło skrzypnięcie złotych wrót. Do pomieszczenia wkroczyła młoda pani generał. Miała na sobie doskonale dopasowany, szary mundur marynarki wojennej, przyozdobiony dziesiątkami połyskujących odznak. Wzrok Maksymiliana raptownie zatrzymał się na niej. Nie było to jednak spojrzenie osoby, w nadziei oczekujące na dobrą wieść o ukochanej.
-Chciałabym prosić o rozmowę z królem - zaczęła pewnie generał. - Na osobności... - dodała, mierząc pogardliwym wzrokiem ludzi znajdujących się w sali.
-Zostawcie nas samych - rozkazał król, po czym doradcy usłuchanie zaczęli opuszczać salę.
Gdy tylko słudzy znaleźli się po za salą, Maksymilian wstał z tronu, uśmiechnął się zawadiacko i podbiegł objąć dziewczynę.
-Chyba się stęskniłeś - wyszeptała, w objęciach męszczyzny i poczęła bawić się jego krótkimi, czarnymi włosami, wysuwającymi się spod złotej korony.
-Oczywiście, że tak. Moja piękna, Amelio - odparł i pocałował ją lekko. - Jakieś wieści o Scarlet?
-Wieści... - parsknęła Amelia i przeczesała dłonią swoje czarne, układające się w długie, łagodne fale włosy.- Nie ma żadnych. To może i lepiej?
-Z jednej strony tak - odparł, wypuszczając ją z objęć.
-A z drugiej? - zapytała, wpatrując się swoimi czekoladowymi oczami w jego gładką twarz.
-Z drugiej byliśmy zaręczeni i nie chce wyjść na tyrana, który nawet nie próbuje odnaleźć swojej narzeczonej - stwierdził, spoglądając na jedno z czterech, strzelistych, wyklejonych tęczowymi witrażami okien.
W całym tym wielkim pomieszczeniu znajdował się tylko pozłacany tron, wielki, czerwony dywan i srebrny żyrandol, przyozdobiony setkami woskowych świec.
-No tak... - odparła, zaplatając ręce na piersi. - To może poudawajmy, że szukamy jej jeszcze parę dni. Później ogłośmy, że nie żyje i dajmy szansę naszemu związkowi.
-Z pewnością tak zrobimy, ale czy nie ciekawi cię co się z nią stało? - zapytał i przeszył ją podejrzliwym wzrokiem.
-Nigdy jej nie lubiłam - stwierdziła bez wyrzutów. - Dobrze się stało. Gdyby nie ona, nie musielibyśmy przez tak długi czas kryć się z naszą miłością, jak jacyś tchórze...
Amelia chciała jeszcze coś dodać, ale jej wypowiedź przerwał odgłos szarpanki, głośny tupot i widok straży, wprowadzającej na siłę do sali jakiegoś mężczyznę.
-Panie! - krzyknął strażnik, rzucając jeńca na kolana przed królem. - Ten ogrodnik widział Lady Scarlet tuż przed jej zniknięciem - oświadczył podniosłym głosem, jednocześnie stając na baczność i salutując.
Źrenice Maksymiliana rozszerzyły się, zaś twarz Amelii wykrzywiła się w lekkim grymasie.
-Mów co wiesz! - król natychmiast rozkazał ogrodnikowi.
Nosił on obdartą i brudną koszulę, a na całym jego ciele można było dostrzec otarcia i zasinienia, spowodowane szarpaniem się ze strażą. Na jego twarzy cały czas spoczywała złość i upór, natomiast jego oczy odsłaniały zmęczenie, przeplatające się ze smutkiem.
Nosił on obdartą i brudną koszulę, a na całym jego ciele można było dostrzec otarcia i zasinienia, spowodowane szarpaniem się ze strażą. Na jego twarzy cały czas spoczywała złość i upór, natomiast jego oczy odsłaniały zmęczenie, przeplatające się ze smutkiem.
-Nic wam nie powiem! - wykrzyknął mężczyzna, wijąc się po podłodze.
Słysząc słowa odmowy, Maksymilian skinął ręką na strażników, którzy w jednej chwili rzucili unieruchomili ogrodnika i przyłożyli mu miecz do gardła. Mężczyzna ze strachu począł ciężko oddychać i wykrztusił:
-Nie! Pro... Proszę. Ja o... obiecałem, że nic wam nie powiem.
-Komu obiecałeś? - Zapytał stanowczo władca.
-Nie... Proszę! Ona mnie zabije - zaczął mówić, a z oczu popłynęły mu łzy.
-My też, o ile nie zaczniesz gadać! - zagroziła, nie mogąca dłużej siedzieć cicho, Amelia.
- Co się wtedy stało?! Gdzie jest Scarlet?! -począł wypytywać coraz to bardziej niecierpliwy Maksymilian.
-Powiem. Powiem wszystko... Pod warunkiem, że mnie od niej uchronicie - zaproponował ogrodnik.
-Dobrze - obiecał król, skinając z powrotem dłonią na strażników, którzy wypuścili jeńca z objęć miecza.
-Tego wieczoru, jak i każdego innego, wyszedłem ze swojej komnaty do królewskich ogrodów, aby zaczerpnąć świeżego powietrza - mężczyzna wziął głęboki oddech i kontynuował swoją wypowiedź. - Przechodziłem właśnie koło wielkiej fontanny, gdy zobaczyłem spacerującą niedaleko Scarlet. Była taka zamyślona, szła przed siebie wpatrując się w księżyc i nucąc pod nosem jakąś melodię. Piękną melodię - dodał zauroczony na wspomnienie tej chwili. - Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Taka melancholijna i szczęśliwa zarazem. Myślałem, że to z powodu waszych zaręczyn, dlatego podszedłem do niej chcąc pogratulować przyszłej pannie młodej. Gdy tylko zacząłem mówić o waszym ślubie ona wybuchła śmiechem i zmieniła temat. Powiedziała, że musi się pomodlić do dawnego króla, dlatego poprosiła mnie o otwarcie katakumb. Zasugerowałem jej udanie się do kaplicy, jednak ona uparcie chciała zobaczyć grób twego ojca, a więc zgodziłem się.
-Zgodziłeś się?! - oburzył się Maksymilian. - Przecież dobrze wiesz, że otwieranie katakumb bez mojej zgody jest surowo zabronione.
-Tak, wiem... - mężczyzna wyraził skruchę. - Jednakże jej nie dało się odmówić. Udaliśmy się razem do katakumb, otworzyłem zamek, lekko uchyliłem wrota i począłem zapalać pochodnię, ale Scarlet nie czekała na mnie. Szybko zbiegła do wnętrza grobowca, zostawiając mnie w tyle. Zmartwiłem się i zszedłem za nią. Kiedy znalazłem się na dole, ona stała pochylona nad grobowcem poprzedniego władcy. Gdy spostrzegła moją obecność, przeszyła mnie lodowatym spojrzeniem i kazała zapalić świece. Milcząc, wykonałem rozkaz, następnie ujrzałem jak otwiera grób twojego ojca. Zakazałem jej tego, twierdząc, że pochówek zmarłego należy szanować. Na co Scarlet wyjęła ostrze, przyłożyła mi je do gardła i kazała siedzieć cicho, bo w przeciwnym razie spotka mnie kara.
-Co? Scarlet? - zapytał ironicznie król, po czym roześmiał się cicho. - Ona jest taka słaba, a na dodatek nie umie posługiwać się bronią. Brzydzi się jej. Jesteś zwykłym kłamcą!
-Nie! Przysięgam, że tak było - zaparł się ogrodnik. - Później otworzyła grób twego ojca i zaczęła szperać w jego trumnie. W końcu znalazła coś... Jakby srebrny medalion. Panował półmrok, nie widziałem go dokładnie, ale później rozbłysło oślepiające światło, a ja straciłem przytomność. Gdy się obudziłem, Scarlet znikła.
- Śmieszny jesteś... - stwierdziła ironicznie Amelia. - Myślisz, że ktokolwiek uwierzy ci w te bajki?! Medalion? Światło? Może jeszcze powiesz, że porwały ją wróżki? - roześmiała się. - Ponad to grób Aleksandra III został dokładnie przeszukany dziś rano. Wszystkie znajdujące się tam rzeczy były nienaruszone, a trumna władcy spowita pajęczyną... Nienaruszona od lat...
-Dokładnie - Maksymilian przyznał jej rację. - Może lepiej nam powiesz kogo kryjesz?
-Nikogo! Przysięgam, że tak było - mężczyzna wpadł w panikę.
-Mów! Kto zapłacił ci za to biadolenie?! - wykrzykną zezłoszczony król.
Odpowiedziało mu milczenie. Ogrodnik nieruchomo klęczał z spojrzeniem skierowanym w podłogę.
-Kto próbuje mnie zastraszyć?! - Maksymilian wykrzyczał kolejne pytanie.
Po raz kolejny odpowiedziała mu cisza. Władca wziął głęboki wdech i odwrócił się na pięcie. Stojąc tyłem do wszystkich znajdujących się w sali tronowej, zaplótł ręce na piersi i zanim pogrążył się w myśleniu rzekł:
-Mów! Kto zapłacił ci za to biadolenie?! - wykrzykną zezłoszczony król.
Odpowiedziało mu milczenie. Ogrodnik nieruchomo klęczał z spojrzeniem skierowanym w podłogę.
-Kto próbuje mnie zastraszyć?! - Maksymilian wykrzyczał kolejne pytanie.
Po raz kolejny odpowiedziała mu cisza. Władca wziął głęboki wdech i odwrócił się na pięcie. Stojąc tyłem do wszystkich znajdujących się w sali tronowej, zaplótł ręce na piersi i zanim pogrążył się w myśleniu rzekł:
-Wrzućcie go do lochu. Może po paru tygodniach tortur zacznie mówić prawdę - rozkazał strażnikom.
Ci zaś przytaknęli oraz przy użyciu siły, wyprowadzili uparcie utrzymującego ciszę jeńca.
~ † ~ Awers
~ † ~
Widzę anioły.
Nakazane milczenie.
Upadłe anioły.
Wierzysz?
Złamałeś obietnicę.
Kłamca!
Dla ciebie?
Zapadnie ciemność.
Kochana rozdział świetny, zresztą jak wszystkie twoje. Już wiem, że historia będzie mi się podobać. Cudna jest.
OdpowiedzUsuńScarlet grzebiąca w trumnie. Już to sobie wyobrażam. Nie, no... kobieta ma mocne nerwy, żeby tak okradać nieboszczyka. O ile ogrodnik nie kłamie, a może kłamać, to narzeczona króla jest dziwna. Baaaaardzo dziwna i chyba nikt do tej pory nie widział jaka jest naprawdę.
Nie wiem o co chodziło z tym medalionem, ale jest to bardzo tajemnicze i takie dziwne. Intryguje mnie ta kobieta. Czy naprawdę zmusiła biednego ogrodnika, żeby ją krył, czy ten zmyślił to, bo chce ukryć prawdę. Może kryje kogoś innego, a nie Scarlet? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi!
Amelia! Jej nie lubię, choć nie wiem dlaczego tak naprawdę jak o niej czytam, to patrzę na monitor jakby coś złego mi zrobił. A przecież wcale nic złego mi nie zrobił! Przynajmniej teraz nie, a patrzę na niego dziwnie, więc to musi być wina Amelii. Wredna mi się wydaje okropnie i taka wyrachowana, zimna, chamska, no! Chyba tego nic zmienić nie może i się do niej nie przekonam, nawet jeśli będzie w następnych rozdziałach dokarmiać bezdomne koty.
Król i Amelia jako para. Pasują do siebie, może dlatego że ich nie lubię.
Szablon całkowicie cudny i jak się dowiedziałam gdzie go zrobiłaś, to wow!
PS. Przepraszam za nieskładny i dziwny komentarz, ale obiecuje poprawę^^
Poprawę?! Jest świetny :D "Król i Amelia jako para. Pasują do siebie, może dlatego że ich nie lubię." i tu internauci chórkiem powinni zawrzeć: MISTRZ!!! :D A szblon? Tak, w paincie :> Ten talent... Szkoda, że pisanie mi tak dobrze nie idzie jak robienie obrazków w tym programie xD Też Amelii nie lubię chociaż sama ją stworzyłam. No ale co i stworzyłam to i zniszczy mogę ;>
UsuńCi nie idzie pisanie. Hej, bo kompleksów przy tobie się nabawię. Jak ci nie idzie to nie wiem komu już to wychodzi^^
UsuńA już myślałam, że będę pierwszą co skomentuje...ehh xD
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty ja zawsze, ale to wiesz DOSKONALE prawda? ;)
A sam fakt, że szablon w paincie zasługuje na podziw :D a na Amelię nie marudź, lubię wredne osoby ^^
Na razie wpadłam podziękować bardzo, bardzo za przemiły komentarz. Powiadamiać mnie o rozdziale nie musisz, bo już go odkryłam ;p. Przeczytam i skomentuję pewnie dopiero po sesji, a teraz zmykam szybciutko do mojej teorii metafory konceptualnej (znaczy nie mojej oczywiście tylko pana Lakoffa i jakiegoś tam Johnsona chyba :P). Uczyć się jednak trzeba :(. Jest mi naprawdę bardzo miło, że ostatni rozdział Ci się podobał (tak, wiersze to moja umiarkowanego polotu twórczość ;)).
OdpowiedzUsuńWracam po sesji i pozdrawiam ciepło :)
Nie ma za co :) A przeczytasz kiedy tylko będziesz miała czas. Życzę powodzenia na sesji ;)
UsuńPowiem Ci, że dość ciekawie zaczyna się to opowiadanie. Zastanawiam się, o co w tym wszystkim chodzi i jakoś wierzę temu ogrodnikowi. Czyżby medalion miał odegrać jakąś specjalną rolę w tym wszystkim? Nie mogę się doczekać odpowiedzi na to pytanie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
[the-way-u-lie]
[marionetki-nieswiadomosci]
Dziękuję, bo cóż wypada mi napisać? Cieszę się, że moje opowiadanie wzbudziło Twoją ciekawość :) Ja również mam nadzieję, że nie będę zwlekać, ani też nic mi nie przeszkodzi w pisaniu owej "odpowiedzi" ;)
UsuńZnów ja :). Jest w porządku. Żyję. Po metodach badawczych w językoznawstwie. Uff... No dobrze, co do rozdziału - wolisz na ostro czy łagodniej? (Co za pytanie ;p).
OdpowiedzUsuńJa widzę, że to takie coś na modłę historyczną będzie, a ja bardzo - bardzo - lubię się znęcać nad nieścisłościami historycznymi ]:-> Nie żebym jakimś ekspertem tam była, ale zawsze coś tam się w szkole liznęło. Nie spodziewam się też - od razu mówię - że poprawisz wszystko tak, jak ja chcę, żeby było średniowiecznie/oświeceniowo/romantycznie... Czy to ma być stylizowane na jakąś epokę w dziejach ludzkości czy taki totalny miszmasz? Rozumiem, że świat jest Twoim własnym tworem i masz prawo go urządzać, jak chcesz. Ale nieścisłości i tak wytknę, o.
Pierwszy akapit nastrojowy taki, tajemniczy i ładny. Moim zdaniem bardzo dobre wprowadzenie do utworu właściwego (prologu nie liczę). Nie wiadomo, gdzie się ta scena rozgrywa, jak wygląda sceneria, ale wiadomo, że to zabieg celowy.
Drugi akapit to już nie żadna scena, a ogólny opis sytuacji. W porządku. Tylko ja ciągle nie wiem, jak ten świat wygląda. Królestwo od razu kojarzy mi się ze średniowieczem (choć oczywiście o niczym to nie przesądza, ostatnia monarchia absolutna w Europie, bo to Europę najbardziej przypomina, upadła z rokiem bodajże 1906, a był to rosyjski carat). No ale fantasy swoje zrobiło. Tak więc mam wizję tych brukowanych głównych ulic, bielonych domków z pootwieranymi okiennicami na poddaszach, plotkujących mieszczan w lnianych, wąskich sukienkach i płóciennych jopulach, straży królewskiej z mieczami u boku...
Aż tu nagle pałac. Czyli jakieś czasy późniejsze. Nie mówię tu o jakichś karygodnych błędach merytorycznych, ale tak sobie myślę, że warto by dokładniej opisać, jak to miasto wyglądało, żeby nie wprowadzać czytelnika w konsternację, gdy pojawia się nagle pałac i pani generał. Trochę to też dziwne, że narzeczona mieszka w pałacu swego przyszłego męża. Z jakiej niby racji? Żeby się mogli lepiej poznać przed ślubem? To ktoś na takie rzeczy zwracał w ogóle uwagę? Zwykle to się odbywało tak, że kobitka przyjeżdża, ceremonia ślubna przygotowana, ksiądz czeka, wszystko dopięte na ostatni guzik, "...aż do śmierci" i alkowa. Po co trzymać narzeczoną w pałacu przez Bóg wie ile czasu, to nie wiem.
Ach, i w ogóle to przydałoby się też kiedyś wspomnieć kto zacz ta cała Scarlet. Królewna? Inna krewna króla (bądź królowej, bo skoro jest pani generał, to wnioskuję, że i władczynie jakieś muszą być)? Poddana Maksymiliana? Z możnych czy z ludu (bo i takie rzeczy się zdarzały - Katarzyna I, caryca Rosji była z pochodzenia chłopką)? Przypuszczam jednak, że poddana nie, bo skoro król jej nie kocha, to czemu niby miałby brać ją w takim wypadku za żonę? A właściwie to czemu on ją bierze za żonę? Jakieś korzyści polityczne? Chyba nie, bo pani generał nie byłaby aż tak infantylna, żeby nie rozumieć, że dobro kraju najważniejsze. Obietnica jakaś? Klątwa? Ach, nie mówię, że powinnam wiedzieć już teraz, ale... byłoby miło ;p.
"Gdy tylko słudzy opuścili pomieszczenie..." Jacy słudzy, skoro tam była tylko straż i doradcy?
No i dalej mamy pokaz wyższego infantylizmu w wykonaniu bohaterów. Królowi się nie dziwię, młody jest, może mieć nawet 15-20 lat, tak młodzi monarchowie się zdarzają. Ale nie uwierzę, że pani generał (!) ma mniej niż czterdziestkę na karku. A zachowuje się jak napalona szesnastka. Chyba że *podejrzliwe spojrzenie* to taka gra, żeby uwieść króla. A, ja to już chyba wiem, co jej po głowie chodzi: nadambitna, upośledzona emocjonalnie jednostka opanowana chorobliwą żądzą władzy. Albo nadambitna idealistka wyznająca zasadę "cel uświęca środki". W każdym razie ciekawa postać. Mam wrażenie, że zamierza wyjść za króla, zamordować go i sama rządzić krajem (dla zaspokojenia własnych ambicji lub też dla wyższych ideałów sprawiedliwości, why not?).
"poczęła bawić się jego krótkimi, czarnymi włosami, wysuwającymi się spod złotej korony." No i zagwozdka. Król w sali tronowej w koronie na głowie (piekielnie ciężkiej i niewygodnej zazwyczaj, normalny król to by to zdjął, zanim za doradcami zamknęłyby się drzwi). Znaczy jakaś uroczystość była, bo chyba ten król to tak tam nie siedział całe dnie, otoczony strażą i szwendającymi się wokół doradcami. A co to za uroczystość? Posiedzenie Parlamentu/rady (monarchia konstytucyjna)? Przyznanie odznaczeń? Gdzie uczestnicy? Tylko straż (zrozumiałe) i doradcy robiący tam co? Naprawdę trudno jest się przenieść do świata, który jest tak powierzchownie przedstawiony.
Usuń"Gdyby nie ona, nie musielibyśmy przez tak długi czas kryć się z naszą miłością, jak jacyś tchórze..." A co tu Scarlet jest winna? Zmuszała tego króla do ślubu czy jak? Jeszcze w XIX wieku rzadko kiedy łączono małżeństwo z miłością. Było kontraktem i wszystkim to odpowiadało. To tylko dzisiejsza młodzież sobie wyobraża, że to musiały być nie wiadomo jakie katusze, tak wziąć ślub bez miłości. A zwłaszcza monarchowie. Na ogół nie było problemu. Król miał oficjalną żonę i rzesze kochanek, z którymi wcale nie myślał się przed nikim kryć (tzw. królewskie faworyty). Może w średniowieczu było inaczej, bo tam religia nie pozwalała na cudzołóstwo, ale tutaj to co ich właściwie powstrzymuje przed ujawnieniem się?
A scena z ogrodnikiem to już wisienka na torcie, creme de la creme:
1. Primo, królewscy ogrodnicy raczej nie chodzili w brudnych, obdartych koszulach (choć domyślam się, że to rezultat szarpania się ze strażą), a już na pewno nie dostawali komnat w pałacu.
2. Skoro ogrodnik tak się bał powiedzieć komukolwiek o spotkaniu ze Scarlet, to jakim cudem straż dowiedziała się, że ją widział?
3. Nie bardzo rozumiem zachowanie tego ogrodnika. Ok, boi się powiedzieć, bo zagrożono mu śmiercią, w porządku. Tylko w normalnej sytuacji, ja bym się spodziewała, że na uprzejmą prośbę "Mów, co wiesz!" taki ogrodnik padnie królowi do nóg i zacznie skamleć, że powiedzieć nie może, bo ktoś mu zabronił i on się boi śmierci. A ten się zachowuje, jakby z równym sobie rozmawiał. "Złość i upór"? "Nic wam nie powiem!"? Kto to w ogóle jest, że sobie tak w obecności króla pozwala? Skoro dopiero groźba śmierci zmusza ogrodnika do okazania szacunku i wykonania rozkazu, to ten król musi mieć liche w tym świecie poważanie, tak wnioskuję. No i by się wyjaśniało, dlaczego Amelia chce go jak najszybciej usunąć z tronu :D.
Usuń4. "-Powiem. Powiem wszystko... Pod warunkiem, że mnie od niej uchronicie - zaproponował ogrodnik.
-Dobrze - obiecał król". Omg, wtf? Ogrodnik jeszcze mu warunki stawia. Królowi! Amelio, dziecino, do roboty - porządek w tym kraju trzeba jakiś zaprowadzić.
5. "-Zgodziłeś się?! - oburzył się Maksymilian. - Przecież dobrze wiesz, że otwieranie katakumb bez mojej zgody jest surowo zabronione.
-Tak, wiem... - mężczyzna wyraził skruchę." Ibid. Jak wyżej. "Tak, wiem" to według niego skrucha -.-. Jakby się nastolatek ojcu tłumaczył, słowo daję. Zaczynam podejrzewać, że to jakiś wysoko postawiony krewny króla, który po prostu dorobił się przezwiska "ogrodnik", bo na relację król-sługa to mi to nie wygląda, zdecydowanie.
6. No i nie wiem, jak się odnieść do opowieści "ogrodnika", który coś, co wystraszony człowiek mający coś ważnego do powiedzenia streściłby w trzech zdaniach ("Znalazłem ją w katakumbach, nad grobem twego ojca, panie. Chciałem ją powstrzymać, ale ona zagroziła mi sztyletem. Otworzyła trumnę, wyjęła coś jakby medalion, nie widziałem dokładnie, potem rozbłysło światło, a ja straciłem przytomność."), rozdrabnia się na tak nieistotne szczegóły, że aż jestem w szoku, że nikt nie zawołał: "Do rzeczy, człowieku! Nie mamy na to całego dnia.", rozwleka i jeszcze upiększa historię literackim stylem. Ogrodnik. Przerażony.
7. Zachowanie typu "Wrzućcie go do lochu" i tortury to na pewno średniowieczna moda. W późniejszych czasach władcy bywali na ogół bardziej humanitarni.
Ja rozumiem, że to fikcja literacka i nie twierdzę, że coś tu jest źle. Kim jestem, żeby z pozycji niekwestionowanego autorytetu mówić: "to zmień, tamto popraw"? Mówię tylko, co może nie grać w opinii takiego jak ja czytelnika i już od Ciebie zależy, co z taką wiedzą zrobisz. Ty jesteś autorką i masz prawo zrobić ze swoim tekstem wszystko. Ale sumienie kazało mi napisać prawdę. Nie umiem słodzić na wyrost, kiedy ktoś ma potencjał. Ja tam nie widziałam jeszcze bloga, który by mi osobiście odpowiadał, więc jak mam coś do powiedzenia, to jest to na ogół krytyka i to dość ostra. Ale nigdy nie twierdzę, że na pewno mam absolutną rację. Mogę się przymknąć, owszem. Nie chcę nikogo dołować, jeśli sobie tego nie życzy i wystarczy mu poziom, na jakim pisze. Mogę się też skoncentrować na innych elementach twórczości, jeśli autorowi w danej kwestii nie chce niczego zmieniać. Nie wiem, jest mi teraz przykro, bo nie lubię gnębić początkujących twórców, a nie umiem napisać: "ekstra, jestem zachwycona", kiedy nie jestem. Mogę najwyżej nie zostawiać komentarza albo rażące mnie kwestie taktownie pominąć. Czuję się jak zołza. Przepraszam. Jeśli sobie czegoś nie życzysz, pisz śmiało.
Pozdrawiam bardzo, bardzo ciepło.
Nie życzyć sobie Twojej krytyki?! No jeszcze czego... Uwielbiam czytać Twoje opinie i szczerze powiedziawszy zazdroszczę Ci tak biegłej analizy tekstu, wyłapywania błędów i ogólnie rzecz biorąc układania komentarzy. Nie... ,,Zazdroszczę" to złe słowo, ponieważ na to jak teraz się wypowiadasz składa się Twoje doświadczenie, które jak widać masz duże (i co mi się tam porównywać do Twojej osoby xD) i sama sobie je wypracowałaś. Dlatego też wzbudzasz we mnie respekt, szacunek, podziw i zamiłowanie jednocześnie. Ty jak i Twoje dzieła :). "Mówię tylko, co może nie grać w opinii takiego jak ja czytelnika i już od Ciebie zależy, co z taką wiedzą zrobisz. (...) Ale sumienie kazało mi napisać prawdę." - i dzięki wielkie Twemu sumieniu ;). Jedna ,,krytyka i to dość ostra" ze strony osoby bardziej doświadczonej motywuje, poucza i uszczęśliwia o wiele bardziej niż sto komentarzy typu ,,ekstra, jestem zachwycona".
UsuńOdnośnie treści... Wiedziałam, że tym rozdziałem "szału" nie zrobię, w sumie miałam dość długą przerwę od jakiejkolwiek styczności z pisaniem, ale stwierdziłam że czas się wziąć w garść. Szczerze powiedziawszy zdaję sobie sprawę z Twoich uwag i już się do nich odwołuję...
Pierwszy akapit, owszem, miał być tajemniczy. W sumie był tam opis komnaty i ubrań bohaterów, który wyrzuciłam zostawiając taką jakby ,,tajemnicę"?
W drugim akapicie chciałam opisać królestwo, ale stwierdziłam, że stopniowo do wszystkiego dojdę, tak aby nie przeholować z informacjami, w rezultacie jest ich za mało (postaram się nadrobić w dwójce). Po za tym miałam w głowie przyszłe sceny opowiadania i stwierdziłam, że zostawię tenże opis do ,,wyższych" celów.
Pałac, Maksymilian, Scarlet... Te trzy zagadnienia taż chciałam opisać później, we wspomnieniach króla, wyjaśnić całą sytuację ich zaślubin i romansy z Amelią, a także napisać coś o śmierci Aleksandra III, ponieważ te fakty będą ze sobą powiązane.
Natomiast akcja opowiadania będzie się toczyć pod koniec epoki średniowiecza opisywanej krainy. Tym razem ,,epokowo" przystaję z ludzkością, ale nie do końca, bo oczywiście planuję wpleść magię (małymi kroczkami mam nadzieję, że mi się to uda). Jest to bardzo bogate królestwo, wkraczające w okres rewolucji przemysłowej. Okres ten będzie charakteryzował się bardzo szybkim rozwojem technologicznym, ale również wyzyskiem miejskich robotników czy znacznym wzrostem zanieczyszczenia środowiska. O tym również będzie jeszcze mowa (i będą opisy xD).
Król, w rzeczy samej, ma lat 20, Amelia również, ale jak to w średniowieczu, wszystko po znajomości ;). Maksymilian objął tron po śmierci ojca (o tym też będę pisała), a Amelia ma zapewnione stanowisko, dzięki matce, która pracowała w tej samej branży.
,,Gdy tylko słudzy opuścili pomieszczenie..." - dla Amelii każdy kto nie nosi korony jest zwykłym parobkiem, jej charakterek ujawni się z czasem.
Ogrodnik? On też tak szybko nie zniknie xD Chodził w obdartych szatach, mieszkał w pałacowej "klitce", a wieczorami baaardzo często wychodził. Dlaczego? To też będzie. Jego wypowiedź była dziwna, on sam ostanie w pamięci jako dziwak. Chociaż masz rację, mogło to wszystko potoczyć się bardziej drastycznie i w przyszłości będę o tym pamiętać.
Scarlet? Tutaj zamilknę. A niechaj pozostanie chodzącą zagadką.
DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ Ci pięknie i kłaniam się nisko. Dobra, nawet "dziękuję" pisane z caps lockiem nie oddaje mojej wdzięczności za Twoje uwagi i poświęcony mi czas. Do rad będę się stosować :)
Również pozdrawiam baaardzo cieplutko :D
No to kamień z serca :-) . Oczywiście przyjmuję Twój punkt widzenia, bo masz prawo tu urządzić jak chcesz. Tylko przydałoby się jednak napisać coś więcej o Amelii, bo 20-letni generał razi i to bardzo. Jak się domyślam, to najwyższa ranga w wojsku tego państwa, a kiedyś trzeba przecież zdobyć niższe stopnie. 30- 35 mozna by przełknąć. Znajomości znajomościami, ale głupio trochę oddawać władzę nad wojskiem niedoświadczonej 20-latce. Co do reszty, ok, zobaczymy, co dalej, już się nie mogę doczekać :-) . A, i słusznie, że zrezygnowałaś z opisów w pierwszej części, bo ten fragment bardzo by przez to stracił na tajemniczości.
UsuńPozdrawiam!
Prolog strasznie mnie zaintrygował. Był strasznie tajemniczy. Rozdział pierwszy też jest dobry. Zniknięcie Scarlet... hmm coś mi się wydaje, że uciekła z tego samego powodu, z którego Maksymilian ma zamiar zaniechać jej poszukiwania. Znalazła sobie po prostu kogoś kogo pokochała. W sumie to go w ogóle nie polubiłam. Wydaje mi się taki strasznie zadufany w sobie. Ameli też jest dziwna. Za to ciekawi mnie ten ogrodnik. Czy mówił prawdę? Naprawdę Scarlet tak po po prostu zniknęła za spawa jakiegoś medalionu. hmmm ciekawe, ciekawe.
OdpowiedzUsuńW wielką niecierpliwością czekam na rozdział następny;)
Jak na razie Maksymilian nie należy do postaci, które są darzone sympatią ;) Dziękuję za miły komentarz. Cieszę się, że spodobało Ci się moje opowiadanie. Mnie intrygują także i Twoje historie, dlatego postaram się wkrótce odwiedzić Twoje blogi :)
UsuńBardzo tajemniczy rozdział, mroczny i zachecający do dalszej lektury. Zaintrygowała mnie postać Scarlet, jestem ciekawa, jakie sekrety skrywa.
OdpowiedzUsuńOgólnie treść bardzo dobra i intrygująca, jedyny zgrzyt, to ten z ogrodnikiem (który też jest interesujący, tak swoją drogą), ale to nie umniejszył przyjemności płynacej z lektury.
Pozdrawiam i czekam na kolejną część
Lunatyczka
Scena z ogrodnikiem z pewnością nie należy do najlepszych... Sama nie jestem z niej dumna, ale dziękuję za miłe słowa i czas poświęcony na lekturę mojego opowiadania :)
UsuńWybacz, że z opóźnieniem, ale miałem awarię kompa. Rozdział przeczytałem już dawno. Widzę, że Haley już tu była, więc nie będę się specjalnie rozwodzić nad tekstem. Powiem jedynie, że diabelnie podoba mi się szablon. Nie wiedziałem, że nawet w Paincie można robić takie cuda.
OdpowiedzUsuńSam nie wiem, co mógłbym powiedzieć. Pisanie komentarzy nigdy nie było moją mocną stroną. Powiem więc, że uwielbiam takie zagmatwane historie. Nie mam nawet pojęcia, w jakich czasach dzieje się opowieść. Niby jest król, ale także pani generał - to mi się kojarzy raczej z teraźniejszością. Zastanawiam się, czy stworzenie bohaterów, którzy nie przypadną do gustu czytelnikom było zamierzone, bo wydaje mi się to dobrym zagraniem.
O ile nie będzie to romans to z przyjemnością się wciągnę, bo uwielbiam takie klimaty z odrobiną tajemnicy.
Wybaczam, wiem co czujesz xD Nie martw się, nie będzie to romans. Po prostu potrzebowałam motywu zdrady i oczernienia głównych bohaterów w oczach czytelników, tak na dobry początek opowieści ;) Mam nadzieję, że w następnym rozdziale uda mi się tę akcję trochę rozkręcić. Zaczynam też powoli się zastanawiać nad pójściem w stronę stworzenia własnego świata, bazowanego na obyczajach ziemskich...
UsuńPrzperaszam, że dopiero teraz komentuję - przeczytałam już dawno, a nie mam kiedy się zabrać do ,,oceny".
OdpowiedzUsuńReasumując - Scarlett, jakaś laska jakiegoś ważnego kogoś, nagle zniknęła. Ten się w ogóle nie przejął, znalazł se jakąś Amelię, a Scarlett mają głęboko gdzieś. Gościu widział jakiś medalion, błysk i ma nie mówić nikomu. Aha, no to nawymyślałaś xDD! Nie mogę się doczekać drugiego rozdziału - rzecz tak oczywista, a jednak ją napisąłam... Hmm... Dodawaj jak najszybciej, bo coś ostatnio zalegasz >.<!!!!
Pozdrawiam ;*
PS: U mnie nn, zostałaś nominowana do P&C :3
Komentarz Rose i wszystko staje się jasne xD Lepiej bym tego nie opisała, Moja Droga. Niestety zalegam, ale powiedz to mojej matce i profesor matematyki.
UsuńZaintrygowała mnie ta historia. Liczę, że ją bardzo ciekawie rozwiniesz. Uwielbiam taką tematykę, więc na pewno będę czytała. Ciekawa jestem postaci Scarlet. Tajemnicza z niej osóbka jak na razie. I wredny Maksymilian. Już go wielbię. I miło wreszcie znaleźć kogoś kogoś kto lubi Within Temptation. ;)
OdpowiedzUsuńA witam, witam bardzo serdecznie na moim blogu, gdzie fani Within Temptation zawsze są bardzo mile widziani, a jednocześnie pozdrawiam wychwalając meatl symfoniczny ;) Jest mi niezmiernie miło, że spodobało Ci się moje opowiadanie. Mam nadzieję, iż z rozdziału na rozdział będzie ono coraz lepsze : )
UsuńNiesamowita historia ! :) Zainteresowałaś mnie ;p Prooszę informuj mnie o kolejnych rozdziałach ! :) Zastanawiam się kim tak naprawdę jest Scarlet . . . Jest bardzo intrygującą postacią :) I to waśnie uwielbiam w opowiadaniach ! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! I dodaję Cię do "Odwiedzanych" u mnie ! ;) Zapraszam ! ;D
[ http://odglosy-nocy.blogspot.com ]
Dziękuję ;) Oczywiście, będę powiadamiać.
UsuńTwoje opowiadanie jest po prostu rewelacyjne. Kiedyś miałaś nick Sylvia, prawda? Uwielbiam je, dlatego zyskałaś kolejną czytelniczkę. Twój talent jest wielki. Gratuluję, ja chyba nigdy Tobie nie dorównam. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
PS nie myślałaś nad zamówieniem szablonu?
Mam tutaj na myśli bardziej mrocznego, tajemniczego? Co nie oznacza, że obecny jest brzydki. ;)
UsuńOwszem, pisałam pod takowym nickiem. Po tym co tutaj zaprezentowałam nie sądzę abym była obiektem jakichkolwiek uwielbień. Szczerze powiedziawszy wyszłam z wprawy pisarskiej i muszę podociągać w swoim stylu mnóstwo rzeczy. Niemniej dziękuję za miłe słowa :) Więcej mroku powiadasz? Pomyślę nad tym, jednak niekoniecznie skorzystam z usług szabloniarni. Wolałabym zostać oryginalna we wszystkim co tworzę.
UsuńPo pierwsze; przepraszam strasznie za to, że komentuje dopiera teraz. Czasu jeszcze mniej i jeszcze mniej i jeszcze mniej. Istna katastrofa.
OdpowiedzUsuńCóż ja Ci mogę rzec? Wgryzłam się w tę kanapkę i jak już zaczęłam jeść to nie mogę przestać. Smakuje mi, bardzo mi smakuje. Ja to widzę; przepytywania mieszkańców, ja to czuję: ten tajemniczy, pełen sekretów pocałunek. Jestem w tym wszystkim bardzo głęboko, nurkuję i wyję z rozkoszy. Tam, gdzie kończy się granica pomiędzy ciałem i duszą, w świecie, gdzie można być kim się chce, tam odnajduję się w Twojej twórczości, w tych zdaniach, okrytych dużą dozą niedomówień, co nadaje im tak niepowtarzalny charakter.
Pozdrawiam i przy okazji zapraszam na nowość do siebie, clair.